Normalnie aż chce się rzygać! Przepraszam za to wyrażenie. No ale żeby witryna każdego sklepu zachęcała do kupienia prezentu z okazji Walentynek, to już trochę przesada! To już powoli zakrawa o absurd, nie sądzisz? Do Walentynek pozostały 2 dni, a od tygodnia można oszaleć wśród promocji z tej okazji!
Czy na pewno czerwone garnki, które wręczysz ukochanej osobie z okazji Walentynek, sprawią jej radość? Zauważyłam, że to święto stało się zbyt skomercjalizowane. No, bo raczej nie znajdziesz miejsca w kinie czy restauracji w dniu 14 lutego. Ale to może i dobrze, bo na Walentynki o 30% drożeją bilety w kinie (przynajmniej w naszym jest taka różnica w cenie) czy restauracji.
Ale, ale, z całą pewnością tego dnia kwiaciarnie będą oblegane. Panowie będą jakby w transie, maszerować po czerwone róże (albo inne kwiaty w tym kolorze), by jakby z konieczności wyznać swojej partnerce miłość. Nawet jeśli tego dnia nie mają na to ochoty, nie mogą postąpić inaczej. Bo będzie FOCH! A jeszcze jak ukochana zajrzy na Fejsbuka i zobaczy, że a to jedna koleżanka dostała na Walentynki biżuterię, a druga piękny bukiet róż. Jeszcze inna zaś była w kinie i na romantycznej kolacji… No tak, ale czy kochamy się na pokaz? Czy akurat tego dnia, kiedy nie tylko kwiaciarnie, kina i restauracje zawyżają swoje ceny, aby zwiększyć zyski, musimy udowadniać sobie miłość?
Natomiast obsypane prezentami kobiety i oczarowane (sztuczną, ale jednak romantyczną atmosferą), jakby z wdzięczności, tego wieczoru opuści migrena. No bo przecież powinny podziękować za bukiet kwiatów. I nie będzie wymówki, by nie okazać sobie miłości tej nocy! Inaczej nie wypada!
Czy naprawdę, musimy wyznawać sobie miłość tylko w Walentynki? Czy naprawdę musimy wtedy iść do kina na romantyczny film, a później na romantyczną kolację? Czy koniecznie musimy wykupić z kwiaciarni wszystkie czerwone róże oraz poduszki, kubki i inne duperele w kształcie serca, z napisem „kocham Cię”?
Czy jeśli wybierzesz się tego dnia z ukochaną osobą na spacer po lesie bądź wypijesz z nią pyszną kawę w domowym zaciszu lub obejrzysz zachód słońca, to zgrzeszysz? Zastanawiam się, czy musimy przeżywać nasze życie, naszą miłość tak, aby wpasować się w aktualnie obowiązującą modę?
Prawdziwa miłość to taka relacja z ukochaną osobą, w której masz bezgraniczne zaufanie do partnera/partnerki. To moment, kiedy na Twojej drodze pojawia się pokrewna Ci dusza. I jest to taki czas, którego nie da się zapomnieć. Bo od pierwszej chwili kiedy poznałam mojego męża, czułam się przy nim tak, jakbyśmy się znali od lat. Mimo iż początkowo bałam się zaufać mu w 100%. On każdego dnia swoim zachowaniem skradał kolejny skrawek mojego serca. Działając cierpliwie w ten sposób, zdobył moją miłość.
Myślę, że prawdziwa miłość jest wtedy, kiedy nie oczekujemy nic w zamian. A każda chwila, gest i spojrzenie sprawia, że czujemy się kochani. Wyrażajmy swoje uczucia w codzienności. Przez śniadanie przyniesione do łóżka, codzienne gesty, spojrzenia i uśmiechy. I niech tak pozostanie! Kochajmy się przez 365 dni w roku. I pielęgnujmy swoje uczucia każdego dnia, bez względu na porę dnia czy roku.
Czyż nie lepiej byłoby kochać się i okazywać sobie miłość każdego dnia? Przecież prawdziwe uczucie nie polega na wielkich wyznaniach, prezentach czy udowadnianiu sobie czegokolwiek! Prawdziwa miłość to umiejętność wspólnego spędzenia czasu, czasem w ciszy. To zrozumienie poprzez jedno spojrzenie. Wyrażane w uśmiechu czy prostych, codziennych gestach. Albo w sprawianiu małych radości, jakimi może być przygotowanie kąpieli czy kanapki z sercem narysowanym ketchupem. Dla mnie osobiście miłość to także trudna umiejętność zapewnienia sobie wzajemnej przestrzeni do realizowania własnych marzeń i pasji. To uczucie, którym obdarzamy siebie każdego dnia. To troska o tę ukochaną osobę.
Za dwa dni Walentynki, ale czy to jest powód, żeby okazywać sobie miłość na siłę?
Piszesz tak, jakby obowiązek obchodzenia Walentynek był nałożony prawnie, a okazywanie sobie miłości zabronione w pozostałe 364 dni 🙂 Moim zdaniem bardzo hiperbolizujesz i trochę dajesz się ponieść stereotypowi. Walentynkowa komercja była, jest i będzie, ale przecież tylko od nas zależy, czy będziemy z niej korzystać. Nie wszyscy, którzy obchodzą Walentynki, są bezwolnymi barankami.
Ana, dzięki za Twoją opinię 🙂