Drugie dziecko? Kolejna ciąża i pytania oraz obawy w mojej głowie

„Każdej pacjentce, która decyduje się na dziecko rok po roku, mówię, że to głupota. A wie Pani dlaczego? Bo ja tak mam!” Zażartował sobie ze mnie mój ginekolog, gdy pojechałam na wizytę, bo coś długo okres mi się spóźniał. Z jednej strony miałam ogromną nadzieję, że udało się bez leczenia zajść w ciążę naturalnie po raz drugi. A poza tym pomiędzy moimi dziećmi będą dwa lata różnicy, a nie rok. Czy to dobry moment na drugie dziecko? Jakie obawy, rozważania, dylematy i pytania w mojej głowie pojawiły się, gdy dowiedziałam się, że jestem w drugiej ciąży?

Znów dwie kreski na teście ciążowym?! Ale jak to?

Choć czuję ogromną radość, to ciągle jestem oszołomiona tą informacją. Od kilku miesięcy w moim łonie rośnie Mały Brzdąc. Kolejny cud i owoc naszej miłości. Choć początkowo nie dowierzałam, że te zmiany nastroju, wyczulony węch i częsta senność mogą być objawem kolejnej ciąży. Kiedy we wrześniu 2021 organizowaliśmy roczek dla pierworodnego synka – a wspomnę, że opiekę nad dzieckiem łączę z prowadzeniem własnego biznesu – jakoś tak przypominało mi się, że dawno już nie miałam miesiączki. Tak też pewnego dnia mąż zapytał, czy po pracy ma kupić testy ciążowe. Kup, odpowiedziałam. Koniecznie dwa z różnej firmy. Przywiózł po pracy 3 testy ciążowe.

Poszłam do łazienki i z niedowierzaniem przez 5 minut gapiłam się w dwie czerwone kreski. Dwie kreski na teście ciążowym. Moja radość sięgała zenitu, jednak odrobinę nachalna umiejętność analizy sytuacji już wkroczyła ze swoją wariacją na temat tego, jak to teraz będzie. To znaczy, co z moją firmą i z moimi zarobkami. Przecież powiększy nam się rodzina, zatem potrzebujemy też mojej wypłaty. Ale z drugiej strony drugie dziecko oznacza, że będę miała znacznie mniej czasu na pracę zawodową. I jak my tu ogarniemy pracę, dom i dwoje dzieci. Z jednym trudno nam ogarniać rzeczywistość, choć Robert od marca idzie do żłobka.

Zawiesić działalność? Zamknąć firmę? Ale jak to? Ja, pasjoholiczka, uzależniona od pisania… jak miałabym po prostu tak usiąść i nie pracować? Choć teraz z jednym dzieckiem bywa trudno, bo kolejne zlecenia wykonuję w ciągu dnia pomiędzy zabawą z dzieckiem oraz w momentach, gdy Robert śpi, a także wieczorami, to wieczorem jestem zmęczona. Gdy termin zlecenia goni, oczywiście przysiedzę nocą, ale jak nie goni, to idę spać. A z drugiej strony halo? Przecież ludzie w rodzinach dwa plus dwa jakoś dają radę. Pracują, bez pomocy babci i niani, prowadzą własne biznesy. Zatem można? Dlaczego nami miałoby się nie udać? Być może niepotrzebnie panikuję i te pierwsze myśli, obawy są zupełnie oderwane od rzeczywistości. Bo choć po urodzeniu pierwszego dziecka przeznaczam znacznie mniej czasu na pracę niż wcześniej, to gdy zostałam mamą moje zarobki się zwiększyły. Czyli wcale nie trzeba dużo pracować, żeby dobrze zarabiać?

Własny biznes i drugie dziecko…

O Mamo! Tyle lat jeździliśmy po lekarzach, tyle lat stresu, starań, skrajnych emocji i nic. A pamiętam, że jeszcze niedawno, przed roczkiem synka powiedziałam do męża: „przecież i tak na pewno nie zajdziemy w drugą ciążę”, a tu taki psikus. Niespodzianka! Cud! OMG! Jak my sobie poradzimy z naszymi biznesami i z dwojgiem dzieci? Choć przeszło mi przez myśl, by zawiesić swoją firmę (nie mam pojęcia, jakbym to przeżyła), to przecież większa rodzina wiąże się z większymi potrzebami finansowymi i większymi wydatki. Czy zatem zrezygnować z pracy, którą kocham, szczególnie że starszy synek niebawem pójdzie do prywatnego żłobka, co wiąże się z kolejnym comiesięcznym wydatkiem?

Jak uda nam się połączyć pracę zawodową i prowadzenie firmy, opiekę nad dwójką dzieci oraz ogarnianie domu?

Czy jesteśmy gotowi na drugie dziecko? Absolutnie nie! Ale czy kiedykolwiek będzie lepszym moment niż teraz? Pewnie nigdy! Dlatego to idealny czas na to drugie dziecko! Choć w mojej głowie (podobnie zresztą jak w poprzedniej ciąży) znów pojawiły się obawy, jak to wszystko da się razem połączyć, kiedy już Drugi Mały Człowiek zrewolucjonizuje życie naszej rodziny. Jako urodzona optymistka powtarzam sobie, że na pewno damy radę. Jak pracować i rozwijać własny biznes, zajmować się dziećmi i ogarniać dom? Szukam recepty, rozwiązań, które ułatwią życie naszej rodzinie już za kilka miesięcy. A jestem osobą, która lubi mieć ułożony w głowie plan A, B i C – na różne okoliczności.

Pracująca mama i brak wsparcia od Państwa

W sumie najbardziej obawiam się o to, że nie będę miała czasu na pracę zawodową, ale mam nadzieję, że z pomocą żłobka i męża jakoś sobie to wszystko poukładamy i będę mogła być szczęśliwą mamą spełniającą się w swojej pracy zawodowej i ekstremalnie rozwinę swoją firmę.

Mimo kłód, które rząd rzuca pod nogi przedsiębiorcom, mimo tego, że Państwo nie wspiera kobiet, które jednak decydują się na ten szalony krok i pracują przez całą ciążę oraz po urodzeniu dziecka – prowadząc własne biznesy. Mam takie poczucie, że większe wsparcie otrzymują rodzice, którzy nie pracują, niż ci, którzy mają odwagę łączyć pracę z macierzyństwem i tacierzyństwem. Choć to smutne i przygnębiające, to wiem, że w życiu lepiej iść własną drogą niż po linii najmniejszego oporu. Poza tym łączenie rozwoju zawodowego z macierzyństwem sprawia, że jestem szczęśliwą kobietą i szczęśliwą mamą. Mimo, iż łączenie tych dwóch życiowych ról nie należy do najłatwiejszych – trzeba mieć dużo dyscypliny i samozaparcia, a do tego nieustannie ustalać priorytety. W sumie jestem też szalenie wdzięczna za to, że mogę pracować, siedząc w domu z dziećmi i zarabiać pieniądze. Jest to szczególnie ważne w trudnych wczasach Polskiego Ładu, gdy wszystko drożenie. A dodatkowo mam poczucie, że to niejako zamachu rządu na małych przedsiębiorców, którzy muszą płacić nie tylko podatki, ale również ogromne opłaty za ZUS (szczególnie że raczej nie korzystają z NFZ, bo nie mają czasu czekać kilku miesięcy czy lat na wizytę u specjalisty, zatem i tak korzystają z usług medycznych prywatnie). Poza tym większa rodzina to większe wydatki i trudno byłoby utrzymać się i jeszcze zaoszczędzić z jednej wypłaty.

Łączenie pracy zawodowej z życiem rodzinnym – nasza historia

Pracująca mama musi żonglować mnóstwem zadań każdego dnia, dokonując właściwych wyborów. Choć podobno przed podjęciem decyzji o posiadaniu drugiego dziecka warto wziąć pod uwagę mnóstwo czynników – od kwestii finansowych, po harmonogram dnia, styl życia czy plany zawodowe, to wspólnie z mężem już od początku małżeństwa marzyliśmy, aby nasze życie ułożyło się w taki sposób. Chcieliśmy spłacić kredyt, wybudować dom i dopiero wówczas skupić się na powiększaniu rodziny. Oczywiście mnóstwo pracy i wysiłku musieliśmy włożyć, by te marzenia stały się rzeczywistością, mimo to wiele osób myśli, że wszystko spada nam jak przysłowiowa „manna z nieba”. Gdy mieszkaliśmy w bloku, około 15 godzin każdego dnia poświęcaliśmy na pracę. Po powrocie z etatu skupialiśmy się na poszukiwaniu źródeł dodatkowych dochodów.

W ten oto sposób, ciężko pracując jak mrówka, zbudowałam swoją firmę i dziś jestem najbardziej znaną w Polsce redaktor kosmetyczną, blogerką prowadzącą popularny kobiecy blog lifestylowy, polecaną copywriterką i Wirtualną Asystentką. Kiedy nasi znajomi wyjeżdżali na wakacje i dobrze się bawili (czego im absolutnie nie zazdroszczę), my, wspólnie z mężem, dokładaliśmy kolejne cegiełki do budowania naszej wspólnej przyszłości. Skupialiśmy się na zarabianiu pieniędzy przez 10 lat naszego małżeństwa. I wcale nie było łatwo, lekko i przyjemnie, bo napotykaliśmy różne trudności związane z prowadzeniem własnych firm, których rozwiązywanie uczyło nas kolejnych i niezbędnych umiejętności. Choć wielokrotnie było trudno, to udało się spłacić wcześniej kredyt hipoteczny na zakup mieszkania w bloku.

Początkowo chcieliśmy kupić dom z drugiej ręki, jednak po obejrzeniu kilku nieruchomości stwierdziliśmy, że każdą trzeba byłoby przerobić, a to wiąże się z dodatkowymi kosztami. Później zaświtała myśl, że możemy wybudować wymarzony dom. I chyba nic w naszym życiu nie dzieje się bez przyczyny, bo pojawiło się też pragnienie prowadzenia bloga lifestylowego SposobyNaZycie.pl, inspirowanego moim codziennym życiem, na którym chciałam również pisać o budowie domu.

Następnie pojawiło się pragnienie posiadania dziecka i mnóstwo trudności z tym związanych. Wiele wizyt u lekarzy, leczenie i mnóstwo emocji, które opisuję na lifestylowym blogu o staraniach o dziecko. Po kilku latach wyznaczania dni płodnych, leczenia, przyjmowania zastrzyków zdecydowaliśmy się na procedurę in vitro, z której musieliśmy w pewnym momencie zrezygnować, zdaniem jednej z pani doktor, ze względów zdrowotnych. A po miesiącu okazało się, że zaszliśmy w ciążę naturalnie. To było trochę jak cud i spełnienie kolejnego marzenia, bo budowa domu już trwała w najlepsze. Choć wszystko to było dla nas trudne emocjonalnie to dzieciątko – ukochany synek o imieniu Robert, jest dla nas oczkiem w głowie.

Pracująca mama – wcale nie leży i pachnie

Mimo to pracowałam całą ciążę i po porodzie miałam jedynie 2 tygodnie urlopu. Choć odważyłam się na trudne rozwiązanie – łączenie rozwoju zawodowego z opieką nad dzieckiem, to dziś z perspektywy czasu uważam, że to był najlepszy wybór. Aktualnie synek ma 17 miesięcy, a większość moich znajomych uważa, że leżę i pachnę, a do tego w głowie mi się przewraca, bo chcę tak małe dziecko posłać do żłobka i z lenistwa nie gotuję obiadu. Tak naprawdę to czasami brakuje mi wsparcia i zrozumienia. Większość znajomych i rodziny nie ma zielonego pojęcia o naszym codziennym stylu życia. Bo wspólnie z mężem jesteśmy niewyspani i zmęczeni, a mimo to szczęśliwi.

Jak dorobić w ciąży, na urlopie macierzyńskim (wychowawczym) i siedząc z dzieckiem w domu?

Nieustannie otrzymuję wiadomości od Czytelniczek mojego bloga z prośbami o porady, jak można dorobić w ciąży, na urlopie wychowawczym i siedząc z dzieckiem w domu. Zatem potrzebę oderwania się, choć na chwilę od pieluch i bycia z maluszkiem, a także zasilenia domowego budżetu dodatkowymi zarobkami dostrzega wiele mam. Trudno jest mi doradzać w takich przypadkach, kiedy nie znam predyspozycji zawodowych wielu z nich. Mogę jedynie powiedzieć, że sama ponownie podjęłabym taką samą decyzję, aby nie zawieszać firmy na czas ciąży i urlopu macierzyńskiego. Branża, w której pracuję – usług copywriterskich oraz usług Wirtualnej Asystentki, a także blogowanie, w którym czuje się jak ryba w wodzie – ekspresowo się rozwija, dlatego nie mogłam sobie pozwolić na kilkuletni urlop.

Moja decyzja sprawiła, że jestem na bieżąco, nieustannie biorę udział w szkoleniach rozwijających moje umiejętności, a także maksymalnie wykorzystuję mój czas na pracę. Przygotowuję na zlecenie klientów teksty z dbałością o każdy szczegół. Domyślam się, że robię to dobrze, bo na usługi copywritingu i usług Wirtualnej Asystentki mam wielu stałych klientów, którzy chętnie polecają mnie swoim znajomym. I choć obawiam się o to, jak zmieni się nasze życie, gdy na świecie pojawi się nasza ukochana córeczka, to wierzę, że znajdę czas na pracę, która jest moją pasją i daje mi mnóstwo radości oraz satysfakcji.

Blog pracującej mamy – łączącej macierzyństwo i prowadzenie własnej firmy

Pracująca matka wcale nie jest wiecznie zmęczona. Choć często musi wprawnie żonglować różnymi zadaniami i wybierać spośród nich priorytety do wykonania to powinna również dbać o siebie. Zastanawiasz się, jak pracujące mamy sobie radzą? Po pierwsze polecam maksymalnie uprościć swoje życie i podzielić się obowiązkami z mężem/partnerem. Bez tego nic nie wyjdzie. Na blogu pracującej matki SposobyNaZycie.pl, łączącej rozwój zawodowy z macierzyństwem, chętnie dzielę się również naszymi patentami na to, jak pracować i wychowywać dziecko bez niani czy pomocy babci. W sumie to jestem dumna z naszej rodziny, bo naprawdę świetnie dajemy sobie radę.

Mimo iż znam przypadek, gdzie do opieki nad jednym dzieckiem angażowano całą rodzinę, ponieważ rodzice pracowali na etacie i nie mogli wziąć wolnego. Tym bardziej mi przykro, gdyż sama chętnie pomagałam, a teraz natomiast, prośby o pomoc z mojej strony zostały zignorowane. Bo przecież ja nie pracuję na etacie, tylko prowadzę własną firmę, a w mniemaniu większości osób, siedząc z dzieckiem w domu, leżę i pachnę. A do tego w tyłku mi się przewraca, bo nie chce mi się gotować, dlatego zamawiam obiady z restauracji. Kolejny raz w życiu przekonałam się, że prawdziwe jest powiedzenie: „umiesz liczyć, licz na siebie”, w związku z tym wiem, że mogę liczyć jedynie na pomoc męża.

W jaki sposób uprościliśmy życie naszej rodziny, abym mogła łączyć rozwijanie kariery zawodowej z wychowywaniem dziecka/ dzieci?

  • Zamawiamy obiady z lokalnej restauracji. W ten sposób ograniczamy ilość zakupów i czas przeznaczony na zakupy, gotowanie czy zmywanie.
  • Mamy metalowe termosy na obiady – dzięki czemu nie są one dostarczane w plastiku i nie ograniczamy ilość generowanych śmieci w naszym domu.
  • Metalowe termosy już od kilku lat myjemy i używamy wielokrotnie – to rozwiązanie korzystne dla naszego zdrowia i natury.
  • Na większe zakupy jeżdżę raz w tygodniu, kupuję wówczas pieczywo czy wędliny na cały tydzień, które mrozimy. Znów oszczędzam czas na codziennych wizytach w sklepie.
  • To, co mogę i to, co jest tańsze – kupię online – niektóre lekarstwa, proszki i płyny do prania, tabletki do zmywarki, ubrania i zabawki dla dzieci, pieluszki, mleko i wiele innych. W ten sposób oszczędzam czas i pieniądze, a zakupy mogę robić również nocą.
  • Starszy synek – mimo protestów części rodziny (która w sumie nie zechciała pomóc w opiece nad nim) pójdzie do żłobka od 1 marca 2022, w wieku 17 miesięcy. Dzięki temu będę miała około 4-5 godzin dziennie, by efektywnie zająć się pracą.
  • Staramy się nie komplikować sobie życia, tylko nieustannie je ułatwiać.
  • Wieczorami dzielimy się obowiązkami z mężem: ja ładuję zmywarkę, on pilnuje dziecka, on ma coś do zrobienia – ja pilnuje dziecka. Są też takie wieczory, które spędzamy wspólnie. Często w weekendy wychodzimy na rodzinne spacery.
  • Pranie i sprzątanie odbywa się tylko w soboty, czasem także w niedziele.

Wiele osób zastanawia się, jaki jest plan dnia zapracowanej mamy dwójki dzieci. Jakiś czas temu przygotowałam artykuł pt.: Codzienna rutyna pracującej mamy z 4-miesięcznym dzieckiem, w którym zdradzam sporo szczegółów na ten temat. Choć tak naprawdę ten harmonogram dnia matki pracującej i wychowującej dzieci zmienia się jak w kalejdoskopie. Dużo w tej kwestii zależy od dziecka – od długości jego snu, od tego, czy potrafi bawić się samodzielnie. Aktualnie, gdy synek ma 17 miesięcy, mój plan dnia wygląda zupełnie inaczej 🙂

Moja codzienna rutyna i prowadzenie biznesu z 17-miesięcznym dzieckiem:

  • 7:00-8:00 – poranna toaleta i wspólne rodzinne śniadanie
  • 8:00-9:30 – dziecko śpi, a mama pracuje
  • 9:30-10:30 – mama próbuje pracować, a dziecko się bawi
  • 10:30-11:30 – dziecko pije mleczko, mama je 2 śniadanie, w przerwach się bawimy
  • 12:00-13:00 – spacer z dzieckiem
  • 13:00-15:00 – dziecko śpi, mama pracuje
  • 15:00-16:10 – zabawa z dzieckiem
  • 16:20-17:00 – rodzinny obiad
  • 17:00-19:30 – ogarnianie domu, ładowanie zmywarki, raz w tygodniu zakupy, zabawa z dzieckiem
  • 19:30-20:00 – kolacja dziecka
  • 20:00-20:30 – mama ma wolne, tata usypia dziecko
  • 20:30-21:00 – kolacja rodziców
  • 21:00-23:00 – czas na pracę dla rodziców, oglądanie TV, wspólne chwile z mężem czy ogarnianie domu
  • 23:00 – idziemy spać. Z racji tego, że jestem w ciąży, aktualnie w nocy dziecko ogarnia tata.

Niebawem nasz harmonogram dnia ulegnie zmianie, bo planujemy, aby synek był w żłobku w godzinach 10-15. Choć pewnie początkowo będzie to krótszy czas, by się zaaklimatyzował, to mam ogromną nadzieję, że mu się tam spodoba. W czerwcu ma się pojawić na świecie Nasza Księżniczka, zatem wówczas dopiero będzie rewolucja naszego harmonogramu dnia. Już niebawem na moim blogu parentingowym matki pracującej poruszę kolejne tematy związane z łączeniem macierzyństwa i rozwoju zawodowego związanego z prowadzeniem własnej firmy.

Drugie dziecko – obawy i pytania w mojej głowie:

  • Jak damy radę ogarnąć pracę, własną firmę i dwoje dzieci?
  • W jaki sposób ułożyć harmonogram dnia w rodzinie 2+2, w której rodzice pracują zawodowo?
  • Jak dam radę zaprowadzać i odbierać starszego synka ze żłobka z noworodkiem?
  • Co zrobić, żeby starsze dziecko nie czuło się odtrącone po narodzinach drugiego dziecka?
  • Kiedy znaleźć czas na pracę przy dwójce dzieci, gdy potrzeby finansowe rodziny są większe?
  • Jak sobie poradzić z dwójką dzieci i nie zwariować?

Drugie dziecko? Kolejna ciąża i pytania oraz obawy w mojej głowie

Pojawienie się nowego członka rodziny to wyjątkowe wydarzenie. Szczególnie że w tym roku we wrześniu będziemy świętować 10 rocznicę ślubu. A jeszcze kilka lat temu tak bardzo staraliśmy się zajść w upragnioną ciążę. Choć z jednej strony nie mogę się doczekać tego momentu, to z drugiej zaś strony obawiam się, jak ta mała rewolucja wpłynie na całą naszą rodzinę, na relacje z synkiem oraz relacje z mężem. I jak my ogarniemy ten nasz świat w rodzinie 2+2.

Dziecko sprawia, że życie rodziny zyskuje szeroką paletę barw. Drugie dziecko to jeszcze więcej radości, wyzwań i kolorów. Zmienia świat w najbardziej niesamowity i nieoczekiwany sposób. Przez pewien czas życie rodziców kręci się wokół potrzeb, pragnień i kaprysów najmłodszych członków rodziny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wszystkie komentarze są własnością ich autorów. Autor ponosi pełną odpowiedzialność za treść wpisu. Jeżeli wynikną z tego konsekwencje prawne, sposobynazycie.pl może przekazać wszelkie informacje stronom zainteresowanym na temat danego użytkownika oraz pomóc w jego zlokalizowaniu.