Kiedyś obiecałam sobie, że nigdy nie będę biedna. Czy to właśnie pierwszej skarbonce w kształcie różowej świnki, którą otrzymałam w wieku kilku lat, zawdzięczam umiejętność oszczędzania? Czy warto oszczędzać pieniądze?
Spis treści
Jak powstała świnka skarbonka?
Aktualnie raczej już nie przechowujemy swoich pieniędzy w domu. Bankowość internetowa czy duże sejfy – to tam gromadzimy nasze oszczędności. Czasami zapominamy o tym, jak w skromniejszych czasach ludzie przechowywali swoje pieniądze.
I możecie wierzyć lub nie, ale gruba, różowa świnka skarbonka wcale nie jest reliktem z zamierzchłych czasów dzieciństwa. A pomysł przechowywania pieniędzy w glinianym naczyniu narodził się w II wieku p.n.e., jeszcze zanim powstały banki.
Przed powstaniem instytucji bankowej, ludzie najczęściej przechowywali swoje oszczędności w domu – w szafie, pod łóżkiem czy w zwykłych kuchennych słoikach. W Średniowieczu metal był niezwykle drogi, dlatego do produkcji naczyń, garnków i wielu artykułów gospodarstwa domowego wykorzystywano pomarańczową glinkę zwaną „pygg”. W tamtych czasach ludzie każdą zaoszczędzoną monetę wrzucali do takiego „pyggowego garnka” z gliny. Przez wiele lat słowo „pygge” ewoluowało i tak w XIX-wieku w Anglii garncarze zaczęli tworzyć naczynia w kształcie świnek zwane „piggy bank”. Początkowo świnki skarbonki były jednorazowe. Czyli nie miały w brzuchu dziury, która umożliwiałaby wyjmowanie zgromadzonych w niej oszczędności. Było to dobre rozwiązanie, bo nie pozwalało wykorzystywać pieniędzy na drobne przyjemności, a w ten sposób pozwalało więcej zaoszczędzić. I tak następował koniec żywota świnki skarbonki, bo aby sięgnąć po oszczędności, trzeba było użyć młotka i rozbić skarbonkę.
Dlaczego warto oszczędzać pieniądze?
Nigdy nie miałam problemu z oszczędzaniem pieniędzy. Tak samo, jak z pomysłami na ich zarabianie. Przychodziło mi to z łatwością, a tę umiejętność zaszczepił we mnie mój Tato. To on zawsze powtarzał, że warto oszczędzać pieniądze. Początkowo, zanim na świat przyszła moja siostra, wychowywałam się razem z moim o rok starszym bratem. Brat zawsze lubił wydawać swoje pieniądze, ja zaś byłam tą, która je oszczędzała. Umiałam je gromadzić. Nie interesowały mnie krótkotrwałe przyjemności. Zawsze zbierałam na coś – zawsze miałam w tym jakiś cel. Jako nastolatka zbierałam na przykład na wycieczkę po Niemczech. Następnie na własne wesele (tak zorganizowaliśmy wesele za własne pieniądze z pomocą rodziców męża). Później po ślubie oszczędzaliśmy, by szybciej spłacić kredyt za nasze pierwsze wspólne mieszkanie. Po 5 latach udało się spłacić całość kredytu. Kolejnym celem, na który oszczędzaliśmy pieniądze już po spłacie kredytu mieszkaniowego, jest własny, nowy dom. Jego budowę planujemy rozpocząć już za 3 miesiące (o matko jak to szybko minęło!!!).
Moja historia oszczędzania pieniędzy
Dawno temu, mając chyba 16 lat, obiecałam sobie, że nigdy nie będę biedna. Nie chciałam, aby starczało mi jedynie od pierwszego do pierwszego. Chciałam czegoś więcej, czyli bezpieczeństwa finansowego. Moim zdaniem bezpieczeństwo finansowe to taki komfortowy stan, kiedy zawsze masz oszczędności na rozwijanie swoich pasji, spełnianie marzeń i generalnie na wszystko, czego Ci potrzeba. Świadomość bezpieczeństwa finansowego była dla mnie niezwykle istotna. Chciałam, kiedy będę dorosła, być osobą zamożną, majętną.
I tak od 14 roku życia w wakacje pracowałam, zbierając truskawki, pomidory czy cebulę. Zbierałam też kasztany, zioła czy ślimaki, by sprzedać je w punkcie skupu. Potem, poza pracą na etacie, szukałam dodatkowych źródeł dochodu. Wiedziałam, że z pracy na etacie nie mogłam zbyt wiele odłożyć. I tak w sierpniu 2017 roku, gdy rozpoczęłam swoją pierwszą pracę, a moje wynagrodzenie wówczas wynosiło 600-800 złotych netto (czyli na rękę). Jak dla mnie była to naprawdę spora kwota, jednak w tamtym czasie musiałam się za to utrzymać i żyłam bardzo oszczędnie. Dlatego chętnie podejmowałam różnorodne prace dodatkowe – pracowałam jako tajemniczy klient, jako telemarketerka oraz roznosiłam ulotki i gazetki reklamowe po mieście. Byłam też ankieterką. Te dodatkowe źródła dochodu pozwalały mi na odkładanie oszczędności. Później, kiedy już spotkałam w życiu idealnego mężczyznę, który był odpowiednim kandydatem na męża, postanowiłam znaleźć dodatkowe źródło dochodu. A zarabiałam wówczas 1200 zł netto.
Wtedy zdecydowałam się rozpocząć nową przygodę w życiu i związałam się z jedną z firm marketingu sieciowego. Była to polska firma kosmetyczna, a ja zajmowałam się w niej sprzedażą bezpośrednią kosmetyków oraz zapraszaniem osób do biznesu mlm. A, że jak się za coś zabiorę, to robię to całym sercem, miłością do tej firmy kosmetycznej zaraziłam mnóstwo osób. A to pozwoliło mi stać się jednym z 3 najlepszych liderów w tej firmie i zarabiać dodatkowo ok. 3 tysiące złotych netto miesięcznie. Nawet teraz, kiedy prowadzę własną firmę, nie zapominam o oszczędnościach. Szczególnie że za 3 miesiące rozpoczynamy budowę domu!
Po co oszczędzamy pieniądze?
Jest wiele powodów, dla których warto oszczędzać. Oczywiście każdy będzie się kierował własnymi.
1. Bezpieczeństwo finansowe – oto główny powód mojego skrupulatnego oszczędzania pieniędzy.
2. Emerytura – nie ma się co oszukiwać, że za 30-40 lat, czyli w moim wieku emerytalnym ZUS będzie wypłacał mi jakieś niezwykłe sumy pieniędzy. I to jest kolejny powód, by oszczędzać, czyli dodatkowa – własna emerytura.
3. Poduszka awaryjna – nowy dach dla domu, opał, urządzenie ogrodu lub nagłe konieczne wydatki bez potrzeby zadłużania się.
4. Realizacja marzeń – zdecydowanie warto realizować swoje marzenia, często potrzebne są na nie pieniądze.
Moje zasady oszczędzania
- Oszczędzam każdy dodatkowy dochód – sprzedane niepotrzebne bibeloty, pieniądze znalezione na ulicy, pieniądze otrzymane w prezencie urodzinowym, zwrot nadpłaty za wodę czy zwrot podatku dochodowego. Wszystkie te oszczędności wrzucam do mojej świnki skarbonki. A także każdego miesiąca przelewam na konto oszczędnościowe część naszych wspólnych zarobków.
- Poza tym analizuję nasze comiesięczne wydatki, by szukać oszczędności w naszym domowym budżecie.
- Staramy się nie jadać zbyt często na mieście. Przygotowywanie posiłków w domu i gotowanie domowych obiadów jest zdecydowanie tańsze.
- Sprzedaję niepotrzebne książki, ubrania i bibeloty.
- Uczę się jak żyć oszczędnie i wydawać mniej pieniędzy na zakupy.
- Korzystam z kart lojalnościowych, dzięki którym mogę zaoszczędzić na zakupach w wybranych sklepach. To nic, że mnóstwo takich kart rabatowych/lojalnościowych noszę w portfelu. Jeśli można coś zaoszczędzić to zdecydowanie warto!
- Przeglądam promocyjne gazetki i staram się rozsądnie korzystać z okazji do zakupu w niższej cenie.
- Próbuję nie kupować niepotrzebnych rzeczy.
- Porównuję koszt zakupu różnych przedmiotów przed wybraniem się do sklepu stacjonarnego. Na przykład w sklepach Media Expert często ceny produktów w sklepie internetowym są zdecydowanie tańsze niż w sklepie stacjonarnym (o czym już gadatliwy sprzedawca raczej słowem nie wspomni, no bo miałby niższą prowizję, bądź premię).
- Kupuję odzież używaną w lumpeksach. Często wynajduję tam fantastyczne ubrania. Bywa, że są zupełnie nowe i czasem kosztują 1 lub 2 złote.
- Jeśli naprawdę nie muszę, to nie korzystam z kredytów i karty kredytowej. Miałam w swoim życiu dwa kredyty, były one rozwiązaniem ostatecznym, ale oba już spłacone.
- Swoje oszczędności przelewam na konto oszczędnościowe lub lokaty, by zyskiwać dodatkowe oszczędności.
- Oszczędzamy prąd, wodę i gaz.
- Wykorzystujemy ponownie rzeczy, którym można dać drugie życie.
- Zamiast pokonywać niewielkie odległości samochodem, kiedy tylko mogę, wybieram się na spacer lub jeżdżę rowerem.
- Mamy kompostownik i segregujemy śmieci. Sprzedaję butelki od piwa czy makulaturę. A to pozwala także zaoszczędzić pieniądze.
Patrząc na moje życie i umiejętność oszczędzania, uważam, że warto to robić. Zbieranie pieniędzy zarówno w śwince skarbonce lub do skarpety czy też odkładanie ich na konto bądź lokatę oszczędnościową jest doskonałym pomysłem. A bezpieczeństwo finansowe zapewnia komfort psychiczny i satysfakcję. Bo dzięki temu możemy żyć na własnych zasadach i realizować swoje marzenia. Przynajmniej dla mnie jest to niezwykle ważne. A dla Ciebie?