Trzydzieści lat na karku. Wiele w życiu przeszłam. Na wszystko musiałam sobie zapracować. Ostatnio podjęliśmy z mężem decyzję, że chcemy budować własny dom. Staramy się też o potomstwo. W ostatnim czasie nawarstwiło się wiele różnych spraw.
Wiele trudnych wydarzeń i czasami ścian, wyzwań czy problemów, których tylko teoretycznie nie da się przeskoczyć. Bo tak, żeby nie zwariować, w związku z tym, że nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli — zgodnie z naszymi marzeniami i życzeniami. Tak, żeby było łatwiej… tak, żeby po prostu i po ludzku się nie załamać, tłumaczę sobie, że wszystko to, czego doświadczamy w życiu dzieje się po coś. Że ma swój konkretny powód. Czy tak jest? Nie wiem, ale na pewno łatwiej jest żyć z tą świadomością. Swego czasu bardzo ważny był dla mnie rozwój osobisty, karmiłam się wówczas pozytywnymi myślami, czytałam książki motywacyjne. Ta wiedza i praktyka, którą wówczas zdobyłam, jest teraz pomocna. Myślę, że to właśnie dzięki codziennym wizualizacjom czy pozytywnym, często powtarzanym sobie zdaniom — afirmacjom, jeszcze nie zwariowałam…. Być może powinnam tutaj podziękować swojej pracy w mlm (ale nie bój się, nie zamierzam Cię tutaj namawiać do tej trudnej, choć i przyjemnej formy zarabiania na życie).
Zawsze byłam w życiu uparta. Już od urodzenia. Jak sobie coś postanowiłam, to robiłam wszystko, żeby to osiągnąć. Działałam konsekwentnie. I czasem udawało się postawić na swoim — nazbierać na wymarzony wyjazd (mimo iż zaczynałam z pustą kieszenią, wizualizując miejsce, do którego chcę się wybrać i tworząc plan działania). Ja chyba nie lubię dróg na skróty. Lubię sobie wymarzyć większy cel, ale niech on jest taki mój. Przykład? Bliźnięta! Tak, marzę o tym, aby zostać mamą bliźniąt. Jak to mówię do męża „raz, a dobrze”. Być może to marzenie sprawia, że do tej pory nie było mi jeszcze dane zostać mamą, mimo bardzo przyjemnych starań czy też mniej przyjemnych wizytach u wielu lekarzy w tym temacie… ale ok.
Kilka miesięcy temu postanowiliśmy, że zbudujemy sobie dom, taki wymarzony. Mieszkamy w bloku, mamy niby swój własny kawałek RODOS w postaci działki ogrodowej w Rodzinnych Ogrodach Działkowych, ale to naprawdę nie jest szczyt naszych marzeń. Marzę o domu. Najlepiej, gdyby był parterowy (ale tutaj dużo zależy od rozmiarów działki, nie będę się mocno upierać przy tym moim parterowym domu jednorodzinnym). Ciepły i dobrze urządzony, tak żeby miał 2-sypialnie z garderobą, pomieszczenie na moje biuro z funkcją pokoju gościnnego, przestronny salon z kominkiem i wyjściem na taras, łazienką z wanną i prysznicem oraz półotwartą kuchnię od frontu domu. Dobrze by było, gdyby była też sporych rozmiarów spiżarnia, bo uwielbiam robić własne zaprawy. Wiem, wiem, że można iść do sklepu i wszystko kupić… ale mam dwa duże „ALE”. Po pierwsze ja doskonale się bawię przy pichceniu, robieniu nalewek, konfitur, domowych dżemów, kompotów i sosów na zimę. Ja to uwielbiam. A pod drugie i najważniejsze, przygotowując swoje przetwory, wiem, co mam w słoiku, dodaję tyle cukru, soli czy octu ile uważam za stosowne. I często wykorzystuję własne owoce czy warzywa (wyhodowane przeze mnie). I jeszcze tak, jeśli chodzi o dom to poza tarasem, gdzie będziemy mogli wypoczywać i przyjmować gości, bardzo chciałabym mieć ogród zimowy z jacuzzi. To mój pomysł rodem zapożyczony ze spa. Mieliśmy okazję odwiedzić kilka razy takie inspirujące spa w Polsce, gdzie zauroczyła mnie możliwość wypoczynku w jacuzzi przy blasku gwiazd i księżyca i po prostu relaksu na bardzo wygodnym leżaczku w ogrodzie zimowym. Ogród zimowy byłby dla mnie także wyśmienitym miejscem do kwiatów, które bardzo lubię. Mogłabym w nim pracować (bo prowadzę własny biznes w domu), ale także byłby świetnym miejscem do zabawy, relaksu czy przyjmowania gości w okresie zimowym.
Nie mogę zapomnieć o działce. Działka wokół domu powinna mieć około 1500 metrów kwadratowych. Tak, wiem, wiele osób powie mi, że to za dużo. Że co ja będę robić na takiej wielkiej działce. Już nie raz to słyszałam. Ale przecież ja (wspólnie z mężem) szukam działki budowlanej dla siebie, mamy na nią własny pomysł. Chcę mieć piękny ogród wokół domu. Wiem, jakie mam potrzeby i tyle. Oczywiście ktoś może stwierdzić, że wymyślam, że w głowie mi się poprzewracało. Ale kto mi zabroni mieć marzenia? Przecież razem z mężem uczciwie i ciężko pracujemy. Dlaczego zatem nie mielibyśmy stworzyć sobie takiego azylu dla siebie, takiej krainy szczęścia, gdzie będzie tak, jak sobie wymyślimy i stworzymy. Gdzie po prostu będzie nam dobrze.
Oczywiście mam świadomość, że budowa tego wymarzonego domu trochę potrwa. Szczególnie że widzę, jak ciężko idą poszukiwania idealnej działki pod budowę domu. Dlaczego? Mam mnóstwo świetnych (ale i niestety prawdziwych) odpowiedzi na to pytanie, które z pewnością przedstawię w jednym z kolejnych postów. Wiem, że na przeprowadzkę do nowego domu będę musiała jeszcze trochę popracować (i zarobić). I że zejdzie przy tym jeszcze około 2-3 lata. Choć początkowo miałam nadzieję, że to będzie szybciej. Ale właśnie i w celu umilenia sobie tego czasu oczekiwania na nowy dom stworzyłam to miejsce online.
W zeszły weekend odwiedziła nas 6-letnia siostrzenica męża wraz z rodzicami. Rozmawiamy sobie ze szwagierką, siedząc na naszym tarasie na działce ogrodowej, zdradzając sobie różne proste tricki na niewyrzucanie jedzenia w domu. Dzielimy się przykładowo informacją, że jak pieczemy ciasto czy babkę, to dzielimy je na kilka porcji i mrozimy. Bo dwu lub trzyosobowa rodzina nie jest w stanie przejeść całej blachy ciasta (chyba że odwiedzą nas goście). I mówię na podsumowanie „trzeba mieć takie własne sposoby na życie, żeby nie zwariować”. Na co siostrzenica mojego męża odpowiedziała „a ja nie mam takich sposobów na życie”.
I w ten oto sposób powstał popularny blog lifestylowy sposobynazycie.pl. Nie tylko z myślą o siostrzenicy męża, ale także z myślą o każdej osobie, która nie ma własnych sposobów na życie. Chętnie podzielę się z Tobą moimi trickami. Może nie musisz wtopić pieniędzy w zły sprzęt RTV i AGD, może nie musisz tracić pieniędzy na zbędne ubezpieczenia, może możesz zabezpieczyć rodzinę pod względem finansowym, może możesz szybko i dobrze kupić odpowiednią działkę budowlaną czy skutecznie posprzątać i urządzić dom? Możesz na pewno! A ja będę starała się podpowiadać, jak to było u nas…
Witaj, trafiłam w to miejsce przez post na temat starań o dziecko, ale czuję, że zostanę na dłużej. Przypadł mi do gustu sposób w jaki prowadzisz wypowiedź. Po przeczytaniu tamtego postu przejrzałam konspekt Twojego bloga i uznałam, że to miejsce dla mnie. Jestem jeszcze młodą (27 lat) mężatką (od niespełna 2 lat). Mieszkamy na swoim kupionym na kredyt mieszkaniu (od 8 miesięcy). Staramy się o dziecko, na razie bezskutecznie (od pół roku). Jestem taką uczącą się gospodarności młodą panią domu bez swojego sposobu na życie. Dlatego chętnie przyswoję tworzone przez Ciebie treści 🙂
Serdecznie pozdrawiam
Witaj Mileno, dziękuję, że jesteś i mam nadzieję, że pozostaniesz na dłużej! Nie poddawajcie się w staraniach o dziecko. Pierwsza ginekolog (bez specjalizacji w rozpoznaniu problemu bezpłodności) powiedziała mi, że z naszymi wynikami badań szansa na naturalne zajście w ciążę, jest bliska zeru. Dlatego szukaliśmy specjalisty, który zamiast gadać głupoty, postara się nam pomóc. I się udało! Mamy cudownego synka, który skończył 8,5 miesiąca. A stało się to naturalnie, po wielu latach badań, wizyt u lekarzy i w trakcie procedury in vitro, którą musieliśmy przerwać. Ale o tym pewnie już doczytałaś 🙂 Pozdrawiam ciepło 🙂