Ciekawią mnie pozytywnie zakręcone osoby, żyjące w zgodzie z naturą i ze sobą, które prowadzą zdrowy tryb życia. Dlatego chętnie zapraszam je do rozmowy, aby odkrywać ich życiowe patenty i sposoby na życie. Tak też było i w przypadku Marty. Zapytałam ją o zapomniane rośliny, owoce i zioła o wyjątkowych właściwościach.
Marta Konarska to mama rocznej Mai i 15-letniego Mateusza. Autorka bloga Mamalive24h, rękodzielnik w Nefretettehandmade, Social Media Marketer, zafiksowana na punkcie zdrowego stylu życia w zgodzie z naturą i ze sobą. Zachęcam do lektury naszej rozmowy.
Renata: Zioła i rośliny… kiedyś korzystano z nich ze względu na wyjątkowe właściwości. Czy uważasz, że dziś również warto wykorzystywać zioła w kuchni, owoce i rośliny dla zdrowia i urody?
Marta Konarska: Tak, jak najbardziej uważam, że warto wrócić do natury. Dziś wiele produktów jest naszpikowanych chemią, która po dłuższym czasie może powodować wiele skutków ubocznych.
Oczywiście nie twierdzę, że z ziołami można bawić się, jak się chce. Są takie, które trzeba dozować umiejętnie by odnieść z nich korzyść i nie zaszkodzić. Większość ogólnodostępnych ziół z powodzeniem możemy używać np. w kuchni lub kosmetyce. Jest też coraz więcej poradników, z których krok po kroku otrzymamy wiedzę na temat tego, w jaki sposób stosować dane zioła i rośliny, by odnieść oczekiwane efekty.
Renata: Aktualnie modne są superfoods i suplementy diety. Czy Twoim zdaniem możemy je zastąpić tańszymi, bo często dostępnymi w lasach i na łąkach, ziołami?
Marta Konarska: Jeśli znamy się dostatecznie na ziołach, to możemy zebrać sobie je sami. Należy jednak zwracać uwagę na miejsce, gdzie ich szukamy, by było wolne od zanieczyszczeń. Jeśli jednak nie mamy tej możliwości, jest mnóstwo sklepów zielarskich, gdzie odpowiednie zioła dostaniemy.
Z suplementami diety jest ten problem, że nie wszystkie są dostatecznie przebadane. Nie są to lekarstwa w myśl prawa i nie muszą mieć tak dokładnych badań. Jakiś czas temu mieliśmy aferę, gdyż okazało się, że pewne suplementy nie zawierają tego, co powinny mieć według podanego składu, natomiast były zanieczyszczone, a to sytuacja niepożądana. Poza tym, zanim zastosujemy suplementy, powinniśmy sobie wykonać odpowiednie badania, czy i jakie suplementy będą dla nas odpowiednie oraz w jakiej dawce.
Niektóre substancje organizm kumuluje, poza tym jedne wpływają na wchłanialność lub ograniczenie wchłaniania innych. Dlatego warto poczytać i skonsultować temat z lekarzem, który orientuje się w tej kwestii. Nieumiejętna suplementacja może wyrządzić więcej szkód niż pożytku.
Co do superfoods — nie każdy ma do nich dostęp. Moim zdaniem najważniejsza jest urozmaicona dieta. Najlepiej sięgać po naturalne i jak najmniej przetworzone produkty. Dużo owoców i warzyw sezonowych. W tej chwili coraz częściej można kupić produkty bezpośrednio od rolników, pojawia się też coraz więcej inicjatyw przybliżających producentów ze wsi do miast. Osobiście znam kooperatywę Lokalny Rolnik.
Renata: Do czego warto wykorzystać nawłoć?
Marta Konarska: Nawłoć kanadyjska i nawłoć pospolita są zapomnianymi dziś ziołami, mimo że tak gęsto porastają łąki. Dziś raczej przechodzimy obok nich obojętnie, nie znając ich właściwości zdrowotnych. Tymczasem Indianie z korzeni nawłoci kanadyjskiej sporządzali wyciągi wzmacniające i uodparniające. W europejskim zielarstwie wykorzystuje się raczej ziele do sporządzania wywaru lub do okładów zewnętrznych. Wywar z nawłoci ma wiele właściwości leczniczych. Na przykład obniża ciśnienie, jest pomocny w nieżytach dróg oddechowych oraz zaburzeniach przewodu pokarmowego takich jak ból brzucha. Wywar trzeba jednak umiejętnie dawkować, gdyż w nadmiernych ilościach szkodzi. Bezpieczniejsze jest użycie zewnętrzne nawłoci w postaci okładów np. na trudno gojące się rany, czyraki, owrzodzenia lub nawet zapalenia mięśni. Nawłoć pospolita ma podobne właściwości, choć raczej nie porasta tak licznie naszych łąk.
Renata: Jednym z zapomnianych owoców, znanych z cennych właściwości leczniczych, jest pigwa. Dlaczego warto ją spożywać i w jakiej postaci?
Marta Konarska: Pigwa ostatnio znów przeżywa swój renesans. Można coraz częściej kupić przetwory z pigwy. Surowa, nieprzetworzona nie nadaje się raczej do spożycia głównie przez to, że jest bardzo twarda i kwaśna.
Można z niej sporządzać soki, dżemy i nalewki oraz stosować np. do herbaty lub jako dodatek do potraw.
Pigwa ma wiele cennych właściwości, dla których warto sięgnąć po nią. Właśnie teraz, w okresie jej zbiorów można przygotować przetwory na zimę, kiedy będziemy potrzebować wzmocnienia organizmu. Pigwa daje nam bardzo dużą dawkę witaminy C. Zawiera też witaminy z grupy B oraz sporo wapnia, fosforu i potasu. W nieco mniejszej ilości ma w sobie również inne minerały jak magnez, sód i cynk.
Warto zaznaczyć, że owoce pigwy nie pochłaniają tak bardzo zanieczyszczeń środowiska, jak inne owoce czy warzywa. Dzięki zawartym w sobie składnikom odżywczym pigwa w postaci soku okazuje się doskonałym lekiem przeciwkaszlowym. Owoce pomagają również w walce z nudnościami, wymiotami, biegunką oraz wzdęciami. Warto włączyć pigwę do diety, jeśli dbamy o linię i chcemy ograniczyć wchłanianie cukrów z pożywienia.
Renata: Jakie rośliny i zioła możemy zebrać jeszcze w sierpniu i do czego możemy je wykorzystać?
Marta Konarska: Ostatnio byłam na spacerze w rezerwacie, nieopodal domu, gdzie rośnie dużo owoców czarnego bzu. Widziałam, że już owoce dojrzewają, więc można je będzie zebrać na przetwory. Czarny bez to wspaniała roślina. Z kwiatów i owoców można robić susz na herbaty. Owoce czarnego bzu są świetnym surowcem również na soki i inne przetwory. Zarówno herbaty, jak i soki to wspaniałe remedium w czasie infekcji zimowych. Dostarczają mnóstwo witaminy C. Sama stosuję herbaty w czasie chorób przebiegających z temperaturą. Czarny bez wspiera organizm w walce z infekcją i ułatwia obniżanie temperatury poprzez działanie napotne. Poza tym działa moczopędnie, więc też pozwala organizmowi szybciej się oczyszczać.
Widzę, że już się czerwieni jarzębina, którą można wykorzystać w przetworach. Jarzębinę należy przed użyciem zmrozić, by pozbyć się z niej szkodliwych substancji.
Renata: Jesteś mamą, czy dbasz o swoje dzieci w sposób naturalny?
Marta Konarska: Staram się. Mam kilka sklepów online, z których korzystam przy kupowaniu produktów dla nas. Dla swojej córki używam pieluszek wielorazowych szczególnie w domu, dzięki czemu nie tworzymy tyle pieluchowych śmieci. Poza tym w domu raczej nie używam chusteczek nawilżanych a wody i większych wacików, kosmetyki wybieram tylko naturalne i ograniczam do minimum. Swojemu nastolatkowi również staram się kupować produkty jak najbardziej naturalne. Choć on już ma swoje gusta i trzeba bardziej się w nie wpasować.
Renata: Bliższy jest Ci Slow Life czy ekspresowe tempo życia w biegu?
Marta Konarska: Zdecydowanie slow life. Wyścig szczurów, szybkie tempo życia jest mi ideowo obce i obiektywnie patrząc niezdrowe. Warto w tym pędzie wziąć czasem przykład z południowców i Latynosów — zatrzymać się w czasie i rozkoszować się tym, co jest tu i teraz. W dużym mieście pójść do parku i cieszyć się tym, co ta chwila przynosi.
Mieszkam też w małej miejscowości, gdzie tempo życia z natury jest wolniejsze. Moje miasto chyba raczej pretenduje do miasta slow city, np. powstaje coraz więcej miejsc, gdzie można odpocząć, choćby strefa relaksu z leżakami w parku.
Poza tym nie wychodząc poza dom mam możliwość wypoczynku na swoim hamaku i obserwowania natury, która wycisza i raduje kolorami, śpiewem ptaków, ganianiem się wiewiórek oraz powolnym płynięciem chmur. Kiedyś z synem obserwowaliśmy chmury na niebie i wymienialiśmy się, co ta chmura nam przypomina. Polecam taką zabawę z dziećmi — rozwija wyobraźnię i spostrzegawczość.
Renata: Wkrótce będzie sezon na kasztany, czy Twoim zdaniem, mają jakieś pozytywne właściwości?
Marta Konarska: Kasztany mają wiele właściwości leczniczych. Podobno jeden kasztan trzymany w kieszeni doda nam energii. W ziołolecznictwie natomiast używane są do leczenia różnych chorób związanych z krążeniem, naczynkami, urazami mechanicznymi. Preparaty z kasztanów polecane są przy cerze z pękającymi naczynkami, obrzękach nóg czy żylakach, a nawet w łojotokowym zapaleniu skóry.
Renata: A aronia? Czy warto ją spożywać?
Marta Konarska: Jak najbardziej. Warto ją zamrozić po zebraniu czy kupieniu, pozbędziemy się wtedy tej goryczki, którą nie każdy lubi. Aronia ma dużo witaminy C, która działa wspierająco na układ immunologiczny. Jej właściwości jednak nie ograniczają się jedynie do tego, ponieważ aronia jest doskonałym antidotum na choroby cywilizacyjne takie jak nadciśnienie czy miażdżyca, a także pomaga na wzrok. Z aronii można robić soki lub dżemy. Warto ją zmieszać np. z jabłkiem, wtedy będzie smaczniejsza, choć wytrawna smaku.
Renata: A piękne czerwone korale jarzębiny? Czy możemy ich użyć dla zdrowia i urody?
Marta Konarska: Jak wspomniałam, jarzębinę będzie można zbierać już za chwilę. Owoce mają mnóstwo witaminy C. Są znane z właściwości przeciwzapalnych, co jest wykorzystywane w chorobach wątroby, płuc i nerek. Jarzębiny nie wolno jeść na surowo. Natomiast sporządza się z niej dżemy jako przystawki do mięs, wódkę jarzębiak (chyba jedyna, jaką lubił mój dziadek) oraz likiery.
Renata: Czy Ty wykorzystujesz rośliny i dary natury w codziennym życiu?
Marta Konarska: Czasem robię syrop z pigwy, jeśli akurat mam owoce. Ostatnio odkryłam też świetny sok 100% z pigwy, 0 cukru, więc go kupuję naprzemiennie z innymi sokami. Sok jest polskiej firmy, więc tym bardziej się cieszę, bo cenię nasze produkty. Wykorzystuję owoce i warzywa do przetworów oraz czasem robię ciastka z owocami.