Nikomu nic nie zawdzięczam i potęga wdzięczności

Wdzięczność to potężne uczucie, którego niestety wiele osób nadal nie docenia. A warto dostrzegać je w zwykłej codzienności i otworzyć swoje serce na otaczający nas świat. Naprawdę uważasz, że nikomu nic nie zawdzięczasz i wszystko, co masz w swoim życiu, osiągnęłaś (ąłeś) wyłącznie dzięki swojej pracy? O tym, jak i dlaczego warto celebrować wdzięczność każdego dnia, opowiada Jacek Walkiewicz.

Ten moment, gdy odkrywasz cud wdzięczności

Nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy poczułem to uczucie wdzięczności dla drugiego człowieka. Takie świadome poczucie, że zawdzięczam coś bliźniemu. Był to na pewno moment zwrotny w moim życiu. Pamiętam natomiast, jak po całonocnym warsztacie na szkoleniu „Business and You” Davida Neenana niektórzy uczestnicy rano ze zdziwieniem patrzyli na drzewa, kwiaty, jezioro. Ze zdziwieniem, ponieważ docierało do nich, jak to wszystko, co ich otacza, jest piękne. Dodatkowo czuli, jak bardzo są wdzięczni za to, że to widzą. Czuli w sobie jakąś dotychczas nieznaną radość. Całonocny grupowy warsztat otworzył oczy wielu uczestnikom na radosny, pełen wdzięczności odbiór tego wszystkiego, co wydawało się wcześniej zwykłe i banalne. Nigdy wcześniej nie miałem poczucia, że to niezwykłe widzieć piękną różę. Widzieć i być świadomym tego, że to nie w róży jest piękno, ale w fakcie, że ja to piękno mogę dostrzec, że ono jest we mnie.

Piękno w codzienności

Kiedy zaczynamy dostrzegać piękno w tym, co nam już spowszedniało, bez wątpienia mamy do czynienia z duchową przemianą i rozwojem. Dotykamy esencji otaczającego nas świata. Kiedy podczas porannego ćwiczenia dzieliliśmy się swoimi doświadczeniami z dnia poprzedniego, często można było usłyszeć słowa: „Dziękuję za…”. Ludzie nie tylko dziękowali, ale tym słowom towarzyszył jeszcze taki niezwykły, autentyczny blask w oczach. Jeśli prawdą jest, że oczy są zwierciadłem duszy, to przez te promienne oczy dusza uczestników „wyglądała na zewnątrz”. Jakby też chciała zobaczyć to, co wprawiało ich w zachwyt.

Otwórz swoje serce na otaczający Cię świat

Nieodłącznymi słowami towarzyszącymi wdzięczności są „proszę” i „dziękuję”. Co musi się wydarzyć, abyśmy poczuli to coś, co pomaga nam w odczuciu i wyrażeniu wdzięczności? Tego nie wiem. Jednak wiem, że ma to związek z otworzeniem swojego serca na otaczający nas świat. Początek pewnie zaczyna się czysto intelektualnym procesem opartym na prostych pytaniach typu: „Komu mogę być wdzięczny za swoje życie i jego przebieg?”. Potem, gdy zdamy sobie sprawę, jak niewiele wiemy o ludziach, dzięki którym nasze życie jest wygodne, obfite i bezpieczne, zaczynamy rozumieć, jak niewiele znaczyłby pojedynczy człowiek we współczesnym świecie. A potem powoli nabieramy pokory. Kiedy już uwolnimy się od błędnego przekonania, że do wszystkiego doszliśmy sami, odkrywamy w swoim życiorysie osoby, którym bardzo byśmy chcieli powiedzieć: „Dziękuję”. Tak po prostu, od serca. Może to przychodzi z wiekiem, a może nie. Bardzo wielu młodych ludzi dziękowało mi za wykład na TEDxWSB. Wielu z nich miało wielką potrzebę, by powiedzieć to jedno zdanie: „Dziękuję ci za to, co powiedziałeś i za to, co napisałeś”.

Brak przykładów wyrażania wdzięczności

Wychowałem się na filmach wojennych. Kiedy generał gratulował w nich żołnierzowi bohaterstwa w bitwie, żołnierz mówił: „Ku chwale ojczyzny, panie generale”. Wielokrotnie widziałem w telewizji, jak bohaterowie mówili, że nic wielkiego nie zrobili. Po prostu uratowali tonącego i uważają to za naturalne, twierdzą, że każdy pewnie by tak zrobił. Zatem brakowało mi wzorów wyrażania wdzięczności ludziom (bo o tym, aby modlitwą dziękować Bogu, słyszałem wielokrotnie), ale również brakowało pozytywnych przykładów, jak wdzięczność przyjmować. A przecież za wdzięczność również warto by wyrazić wdzięczność. Z szacunku do tych, którzy chcą nam podziękować. Jedyne moje skojarzenie, które jednak oderwane było od naszej kultury, dotyczyło japońskich filmów. To na nich widziałem wzajemną wymianę wdzięczności wyrażaną w formie wielokrotnych ukłonów i robiło to na mnie duże wrażenie.

Nikomu nic nie zawdzięczam, do wszystkiego doszedłem sam

„Nikomu nic nie zawdzięczam, bo do wszystkiego doszedłem sam” — niektórzy tak właśnie myślą i czują się jedynymi kowalami swojego losu. Kiedy jednak przyjrzymy się swojemu życiu, zauważymy, że wszystko, ale to absolutnie wszystko zawdzięczamy ludziom, których ścieżki życia przecięły się z naszą ścieżką. Bo czy można się samemu urodzić, nie będąc niczyim dzieckiem? Czy można zdobyć jakąkolwiek edukację bez nauczycieli, nawet tych złych? Czy można zadzwonić, nie korzystając z telefonu? Samemu zadbać o swoje zdrowie i bezpieczeństwo? Mógłbym tak wymieniać w nieskończoność. Odpowiedź na te pytania jest zawsze ta sama — nie można. Przeczytałem kiedyś, że przeciwieństwem szczęścia nie jest brak szczęścia ani nieszczęście tylko brak wdzięczności. Na pewno zgadzam się z taką tezą. Jeśli nie potrafimy akceptować tego, co mamy, i być za to wdzięczni, to mało prawdopodobne, że będziemy się cieszyć z wszystkiego, co jeszcze zdobędziemy.

Nie oceniaj, nie porównuj się. Celebruj wdzięczność

Wielu ludzi lubi wchodzić w rolę ofiary, której życie się przydarza. Dlatego najczęściej sprawstwo swojej życiowej sytuacji przypisują złemu losowi lub innym złym ludziom. Ich charakterystyczne pytanie brzmi: „Co mi się przydarzyło i kto mnie tak źle potraktował?”. Nie są w stanie widzieć swojego wpływu na sytuacje i obwiniają innych ludzi oraz otoczenie za to, co się w ich życiu zdarza. Ta postawa szybko się utrwala i nawet kiedy pojawiają się powody do radości, ich krytycyzm nie pozwala na dostrzeżenie tego, z czego warto się radować. Poza tym krytyczna postawa sprzyja ciągłemu ocenianiu i porównywaniu, a nie cieszeniu się i dziękowaniu. Dlatego zauważamy tak wiele roszczeniowych postaw nawet wśród ludzi, którzy nie powinni narzekać na swoje życie. Brak radości tylko utrwala postawę oczekiwań i rozczarowań. Tak często myślimy również o tym, „co się opłaca”, a nie „co warto”. Kiedy nie umiemy odczuwać wdzięczności, boimy się prosić, ponieważ boimy się potem dziękować. Tak jakbyśmy coś tracili ze swojej dumy, jeśli pokłonimy się tym, którzy nam pomogli.

Nasi życiowi przewodnicy

Dlatego kiedy zaproponowałem młodemu człowiekowi, który uczył się pływać na desce surfingowej, że mogę mu pomóc, odpowiedział mi, że sobie poradzi (w domyśle bez mojej pomocy). Kiedy po tygodniu prób jego postępy w pływaniu były prawie niezauważalne, zaproponowałem mu pomoc ponownie. Wtedy też konsekwentnie odpowiedział, że beze mnie może się nauczyć pływać. Uczenie jest po stronie ucznia, a nie nauczyciela, więc wszystko, co osiągnąłby z moją pomocą, wynikałoby z jego pracy, sprytu, uwagi, zdolności. Nie odejmowałoby mu zasług w nauczeniu się pływania. Ja byłbym tylko przewodnikiem na drodze zdobywania nowych umiejętności. Takich życiowych przewodników spotykamy wielu przez całe życie. Niektórzy zjawiają się na chwilę, inni towarzyszą nam w drodze przez długie lata. Kiedy rozejrzymy się dookoła, zobaczymy, jak wiele uczy nas świat, który, jak zwyczajny ołówek… już nam spowszedniał. Radość z tego, że możemy w tym świecie być i doświadczać wszystkiego, co on nam oferuje, to właśnie wdzięczność. Mam na myśli zarówno piękne morza, góry, ptaki, ale też internet, obligacje pięcioletnie czy nowego Windowsa. Człowiek naprawdę włożył wiele pracy, aby uczynić sobie ziemię poddaną i ciągle czerpie inspirację ze świata, który go otacza.

Nikomu nic nie zawdzięczam i potęga wdzięczności
Nikomu nic nie zawdzięczam i potęga wdzięczności

Celebruj wdzięczność każdego dnia

Dlatego każdego dnia możemy być wdzięczni za to, że jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, i robimy to, co robimy. Człowiek ma nieograniczone możliwości, co już niejednokrotnie zostało udowodnione, i dlatego powinien być za to wdzięczny. Szczególnie zaś powinien być wdzięczny ludziom, z którymi spędza swoje życie, poczynając od rodziny, a kończąc na okazjonalnie spotykanych sąsiadach. Kiedy usłyszałem od starszej ode mnie Indianki, że spotkanie ze mną to dla niej to wielki zaszczyt, zdałem sobie sprawę, że nie używam takich słów na co dzień. Cóż to za wspaniałe wyrażenie wdzięczności losowi i mnie osobiście za to, że pojawiłem się na jej drodze. Nie znam zbyt wielu osób, które potrafią tak to wyrazić.

Źródło: „Rozmyślnik Jacka Walkiewicza wydanie II”, Jacek Walkiewicz, str. 74-78, przedruk za zgodą wydawnictwa.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wszystkie komentarze są własnością ich autorów. Autor ponosi pełną odpowiedzialność za treść wpisu. Jeżeli wynikną z tego konsekwencje prawne, sposobynazycie.pl może przekazać wszelkie informacje stronom zainteresowanym na temat danego użytkownika oraz pomóc w jego zlokalizowaniu.