Lubię rozmawiać z ciekawymi ludźmi i odkrywać to, co w nich fascynujące. Dziś zapraszam do lektury wywiadu z intrygującą kobietą z zamiłowaniem do drewna — Ewą Archanowicz. Zapytałam ją o sposób na udane małżeństwo oraz wychowanie szczęśliwego dziecka, a także o pracę i hobby.
W wolnych chwilach, po pracy rozwija swoją pasję – prowadzi warsztaty dla dzieci oraz blog o drewnie z przymrużeniem oka.
Renata: Kim jesteś na co dzień?
Ewa Archanowicz: Prywatnie jestem mamą wspaniałego 2,5 latka i szczęśliwą żoną. Mam wyjątkowych mężczyzn. Czy pamiętasz Flinstonów? Zanim urodził się mój synek, to myślałam, że Bam Bam jest daleką fikcją, wręcz science fiction. Teraz już wiem, że to fakt z życia wzięty. Mój synek działa na niewyczerpywanych akumulatorach, chyba się ładuje słonecznie, bo niedobór snu nie powoduje zmniejszenia tempa. Teraz już wiem, co to jest prędkość światła — i z autopsji. Dowiedziałam się też, że potrafię szybko biegać. Oprócz życia prywatnego oczywiście normalnie pracuję.
Renata: Kim jesteś po pracy?
Ewa Archanowicz: Po godzinach a właściwie w soboty prowadzę edukacyjne (autorskie i innowacyjne) warsztaty dla dzieci w wieku 3,5 – 12 lat, w ramach Białołęckiego Uniwersytetu Dzieci (BUD) organizowanego przez Fundację AVE. To właśnie główna organizatorka — zakręcona i oddana całym sercem fundacji Agnieszka (więcej szczegółów nie mogę podać, sama wiesz RODO) – odkryła we mnie ten talent. Podziwiam ją bardzo, jest mistrzynią organizacji czasu (wydaje mi się, że posiadła sztukę podróży w czasie albo przez tunele czasoprzestrzenne). Ciągnie wiele projektów naraz, śpiewa w chórze i oprócz tego jest oczywiście świetną mamą. Gdy byłam jeszcze na studiach, napisała do mnie jako prezesa koła naukowego. Opisała, że do BUD-u poszukuje osób (wykładowców), które poprowadziłyby zajęcia dla dzieci. Pomyślałam „czemu nie” i tak to trwa do chwili obecnej.
Renata: A dlaczego drewno? Przecież jest tyle innych bardziej kobiecych tematów.
Ewa Archanowicz: Cóż od II semestru studiów skradło moje serce i tak już zostało. Prowadzenie warsztatów dla dzieciaków sprawia mi wielką radość (w sumie samo wymyślanie scenariuszy np. zabawa w tartak), a teraz mogę je przetestować w zaciszu domowym – taka próba generalna.
Jak tylko pamiętam, to zawsze tłumaczyłam jakieś trudniejsze zagadnienia kolegom w podstawówce, gimnazjum, liceum i na studiach też. Sprawiało mi ogromną radość, że ich nauczyłam i poprawili ocenę, zdali egzamin. Na przykład będąc na studiach, uchroniłam kolegę od warunku z matmy.
Po studiach poszłam na doktorat i miałam okazję nauczać głównego przedmiotu na technologii drewna, czyli struktury drewna. Koło się zatoczyło, od tego przedmiotu zaczęła się moja fascynacja drewnem – taka naprawdę straszna, dokąd nie poszłam i znalazłam kawałek drewna, musiałam określić gatunek. Prześwietlałam nawet ramy w muzeum. Wiesz, po czym poznać, że to drewno jest dębowe, a nie brzozowe? Moje grupy nie miały z tym przedmiotem problemu. Najpierw wykańczali mnie na 2h konsultacjach, a jak ktoś mi powiedział, że dąb nie ma nic charakterystycznego, to fundowałam indywidualne 4h konsultacje, dopóki nie zaczął rozpoznawać. Wiem, to brzmi strasznie, rety znęcała się, ale jestem nieustępliwa i jak podejmę wyzwanie, to nie ma przebacz.
Renata: A co sprawiło, że pisałaś doktorat z drewna?
Ewa Archanowicz: Tak mniej więcej od 12 roku życia, po przygotowaniu referatu nt. naszej wielkiej rodaczki – Marii Skłodowskiej-Curie, stwierdziłam, że tyle otrzymałam od losu, a zwłaszcza możliwość edukacji, że mam dług wobec ludzkości i będę robić wszystko, żeby jakoś się przysłużyć.
Chciałam iść na medycynę i zostać specem od komórek patologicznych albo patologiem sądowym (pomóc złapać złoczyńców). Jednak los inaczej pokierował moim życiem i trafiłam na technologię drewna. Nawet nie wiesz, jak mało jeszcze wiemy o tym wspaniałym surowcu. Nawet o gatunkach, które użytkujemy na co dzień np. w kuchni. Dużo jest osób uczulonych na lateks naturalny, na wielu produktach jest informacja — ostrzeżenie, ale czy wiedziałaś, że drewno kauczukowca brazylijskiego (Hevea brasiliensis), z którego robimy deski do krojenia, albo trzonki do noży to źródło lateksu. Właśnie po to między innymi jest mój blog, żeby cieszyć się drewnem rozważnie.
Renata: Jaki jest Twój sposób na udane małżeństwo?
Ewa Archanowicz: Zacznę od tego, że jesteśmy stosunkowo młodym małżeństwem, raptem drewniana rocznica za nami, ale na pewno jesteśmy szczęśliwym małżeństwem. Jesteśmy swoimi najlepszymi przyjaciółmi, wspieramy się nawzajem. Jak któreś z nas ma szalony pomysł (choćby ten wywiad), to najpierw ze sobą o tym rozmawiamy tak więc (tak mój mąż zgodził się na ten wywiad :P). Druga sprawa to wzajemne słuchanie się i wsłuchiwanie w potrzeby drugiej połowy. Po trzecie miłość, która jest z każdym dniem coraz głębsza.
Renata: Skąd brać energię do wychowania tak energetycznych dzieci?
Ewa Archanowicz: Wiesz, wydaje mi się, że to z miłości do tego najwspanialszego klejnotu ofiarowanego przez Boga. Nawet jeśli padam na przysłowiową twarz, to miłość mnie uskrzydla. Sprawia, że w jakimś momencie zagrożenia (z takim perpetuum mobile, to co chwilę się jakieś pojawia) odnajdę pokłady nitro i odpalę turbosprężarkę, albo pobiję rekord świata w osiąganej prędkości przez człowieka. Tak myślę, że miłość jest tutaj kluczem.
Renata: Jak wychować szczęśliwe dziecko?
Ewa Archanowicz: Nie jestem w tej dziedzinie ekspertem, jestem dopiero na początku tej drogi, chyba nawet jeszcze staż co to jest 2,5 roku. Jednak wydaje mi się, że należy poświęcać dziecku bardzo dużo uwagi i tłumaczyć otaczający go świat. Jak coś szybciej pozna, nie będzie się tego bać.
Strasznie, ale to strasznie denerwują mnie stwierdzenia tego typu: „po co mu to mówisz, jest za mały i tak nic nie zrozumie albo jeszcze nie rozumie”. Takie stwierdzenia najczęściej słyszę od starszego pokolenia. Denerwuje mnie podejście do dziecka jak do małego psiaka lub kociaka. „Ja chcę je teraz przytulić, komuś pokazać i nie obchodzi mnie czy dziecko też teraz tego chce”.
Właśnie to zacofane podejście jest źródłem niepotrzebnych konfliktów na linii młodzi rodzice (co oni mogą wiedzieć o wychowaniu dzieci) i ich rodziny (super doświadczone mamusie i ciotki).
Wracając do pytania, rozmowy z dzieckiem, to nasze zadanie. Mówi się, że prawdziwym ekspertem jesteś wtedy, kiedy potrafisz coś wytłumaczyć dziecku, w taki sposób, żeby zrozumiało. My jesteśmy ekspertami i powinniśmy tak rozmawiać z dzieckiem, żeby przetłumaczyć otaczający nas świat na język dziecka.
Renata: Twoim zdaniem lepiej jest pracować i wychowywać potomstwo czy lepiej zrezygnować z pracy?
Ewa Archanowicz: Jestem osobą bardzo aktywną, mam milion pomysłów na sekundę. Czas spędzony z moim synkiem był najwspanialszym czasem. Te chwile, które mogłam obserwować, jak zdobywa nowe umiejętności, jak się rozwija, gdy mogłam w tym czynnie uczestniczyć. Jestem szczęśliwa i wdzięczna, że mogłam to wszystko podziwiać (mąż niestety nie dostąpił tego zaszczytu i ominęło go wiele). Jednak pod koniec urlopu wychowawczego powoli zaczynałam uświadamiać sobie, że dziczeję. Wiesz tylko Ty i Twój synek przez np. 3 dni raz na tydzień, jestem słomianą wdową. Tak więc, jak tylko nadarzyła się okazja, żeby wrócić do pracy, to ją wykorzystałam.
Trzeba pozwolić dziecku zdobywać umiejętności społeczne, nawiązywać nowe znajomości, ja już mu tego nie zapewnię, choćbym nie wiem, jak się starała. Każde z nas musi ruszyć naprzód już trochę bardziej osobno.
Renata: Czego chciałabyś nauczyć swoje dziecko?
Ewa Archanowicz: Szacunku do drugiej osoby i jej pracy, niezależnie co to za praca, każdego człowieka trzeba szanować. Szacunku do przyrody, dbania o rośliny, budowania pozytywnych relacji ze zwierzętami. Jak będzie starszy, to będzie dumy, z tego, kim jest, że jest Polakiem i z naszej historii.
Chciałabym również pomóc mu odnaleźć jego pasję życiową, bez pasji jesteśmy smutnymi ludźmi, każdy powinien mieć pasje, która go rozwija. Asertywności, tak w dzisiejszych, bezwzględnych czasach trzeba być asertywnym, żeby przetrwać. Swoim postępowaniem w sumie naszym. Tego, że najważniejsza jest rodzina i drugi człowiek, dobra materialne są fajne, ale bez nich można żyć, a bez rodziny jest bardzo ciężko, zwłaszcza w tych trudnych chwilach, które pojawiają się w życiu. Zawsze będę go wspierać i będę z niego dumna.
Renata: W jaki sposób pogodzić życie zawodowe z prowadzeniem domu?
Ewa Archanowicz: Cóż tutaj też nie jestem dobrym przykładem, mam pracę na ½ etatu na drugą połowę dnia, tak więc po odprowadzeniu synka do żłobka mam czas na zrobienie zakupów, wstawienie prania, poprasowanie, posprzątanie, przygotowanie posiłku. Jednak uważam, że kluczem jest partnerski podział obowiązków. Prawdziwy kochający partner to ten, który dba o swój dom (w końcu też tu mieszka), jeśli nie jest mistrzem w prasowaniu, a super gotuje, niech przygotowuje posiłki. Gdy wracasz do domu po bardzo ciężkim dniu, on widzi, że potrzebujesz chwili oddechu, to nic nie musisz mówić, tylko zabiera dziecko na spacer np. na rower i wszyscy są szczęśliwi.
Renata: Czy masz czas na własne hobby bądź czas na rozwijanie siebie po pracy?
Ewa Archanowicz: Tak mam, przed pracą, buszuję po internecie i grupach blogowych, w poszukiwaniu inspiracji, nowych tematów na bloga lub na warsztaty edukacyjne dla dzieci.
Renata: Skąd wziął się pomysł na prowadzenie bloga o drewnie i o czym możemy przeczytać?
Ewa Archanowicz: To chyba najtrudniejsze pytanie. Zacznę może od początku, to nie jest mój pierwszy blog. Gdy zaczęła się moda w Polsce na blogowanie, tak w koło 2000 roku, to stwierdził, że ja też spróbuję i założyłam bloga Sample of diary, czyli taka próbka pamiętnika. To był blog, w którym pisałam, co myślę na tematy, co się dzieje, czyli w sumie taki standardowy, był poczytny, miałam wiele (5000) wyświetleń więcej niż teraz. Ale w pewnym momencie zaprzestałam jego prowadzenie, dlaczego nie pamiętam.
Jeżeli chodzi o drewno z przymrużeniem oka, to najpierw był profil na Facebooku, takie właśnie ciekawostki ze świata drzewnictwa i ogólnie nauki. Prowadząc zajęcia dla dzieciaków, na których czasami towarzyszą mi ich rodzice, zauważyłam, że te informacje, które przekazuję dzieciom, bardzo interesują też ich rodziców. Połączyłam kilka rzeczy razem.
Lubię pisać, mam łatwość w pisaniu. Artykuły na bloga powstają w metrze, jak jadę do pracy, a przed pracą, wprowadzam to, co napisałam i uzupełniam zdjęciami. Tak więc lubię pisać, lubię uczyć i lubię drewno. Dlatego piszę o drewnie i wszystkim, co jest z nim związane, nie tylko opis gatunków, ale także wprowadzenie podstawowych właściwości, style meblarskie, tworzywa drewnopochodne, zagrożenia przy pracy z drewnem, budownictwo drewniane świeckie i sakralne. Tradycje, zwyczaje ludowe i szkodniki drewna (to nie korniki zjadają nasze meble i podłogi). Fajne jest to, że to ja decyduję o stylu, którym piszę właśnie takim z przymrużeniem oka. Nie mam sztywnych ram narzuconych odgórnie ani deadline (staram się co czwartek coś opublikować, ale bez spiny). Blogowanie sprawia mi ogromną frajdę, a ile nowych rzeczy się dowiaduję? Pozwala mi się rozwijać.
Renata: Jakie są Twoje plany na przyszłość?
Ewa Archanowicz: Nie ukrywam, chciałabym się stać rozpoznawalną marką, być kojarzona ogólnie przez społeczność nie tylko w internecie i nie tylko w mojej branży drzewnej. Wiesz, żeby ludzie wiedzieli, że drewno z przymrużeniem oka to super warsztaty dla dzieci i wartościowy blog a może i vlog. Kto wie?
Renata: Najbliższe 3 lata – Twój cel?
Ewa Archanowicz: Chciałabym pozostawić coś po sobie, najpierw napisać e-booka, a potem wydać książkę, dla wszystkich o drewnie, pisaną właśnie tak jak mój blog — językiem przystępnym, ciekawie i z przymrużeniem oka.
Renata: Co daje Ci pisanie bloga?
Ewa Archanowicz: Samo pisanie bloga sprawia mi wielką frajdę, czytanie tych wszystkich komentarzy, że udało mi się odkryć tajemnice drewna przed czytelnikiem, dodatkowo nowe kontakty i znajomych i nowe wyzwania. Nie dalej jak wczoraj miałam okazję zostać opowiadaczem na super wydarzeniu Myśli Gonitwa (uczta dla umysłu, można się tak zainspirować i odkryć w sobie nowe pokłady pasji). Nikt by mnie nie zaprosił, gdybym nie zaczęła pisać bloga i nie została członkiem grup blogerskich. To są nowe wyzwania, które dodatkowo nakręcają mnie do działania.
Jeśli to możliwe chciałabym podziękować kilku osobom.
Tobie, że przeprowadziłaś ze mną wywiad, że zaklasyfikowałaś mnie do osób interesujących, o których warto opowiedzieć innym.
Moim mężczyznom, że pozwalają mi się rozwijać i wspierają mnie w tym działaniu.
Rodzinie za cierpliwość i przekazanie mi tych najważniejszych wartości w życiu i za to, że mnie tak wspaniale ukształtowali.
I na koniec Agnieszce z Fundacji Ave, bez tego zaczepnego maila nie byłabym tym, kim teraz jestem wielkie dzięki AGA.
Bardzo Ci dziękuję za te pytania, mam nadzieję, że udało mi się na nie udzielić odpowiedzi, której oczekiwałaś.
Renata: Nigdy nie mam oczekiwań, gdy rozmawiam z inną osobą i chcę ją poznać. Wówczas chcę po prostu poznać jej świat, jej sposób na życie i jej do niego podejście. I tak też było w Twoim przypadku, z zapartym tchem poznawałam odpowiedzi. Bardzo Ci za nie dziękuję.