Dziś zachęcam do lektury wywiadu dotyczącego prowadzenia biznesu z sukcesem, który przeprowadziłam Dagną Banaś. To niezwykle pasjonująca kobieta — lekarka, która porzuciła kontrakt medyczny dla biznesu online.
Szczęśliwa kobieta, samotna matka 8-latki, która z pasją tańczy tango argentyńskie i prowadzi blog szczesliwawbiznesie.pl. W jaki sposób łączy swoje obowiązki mamy i właścicielki firmy, z prowadzeniem domu i odpoczynkiem? Czy znalazła patent na szczęście w biznesie i życiowy balans?
Renata: Jak godzisz wszystkie pasje i obowiązki w swoim życiu?
Dagna Banaś: Zaczęłaś od najtrudniejszego pytania, bo zawsze odpowiadam, że sama nie wiem. Kiedy patrzę na ilość spraw, projektów i rzeczy, które udaje mi się realizować, sama często się zastanawiam, jak to się wszystko mieści w 24-godzinach. Myślę, że zawsze umiałam pracować bardzo wydajnie, udawało mi się organizować wszystkie zadania w taki sposób, żeby nie było “pustych przebiegów”. Staram się wykorzystywać każdą minutę produktywnie, chociaż ostatnio widzę, że czasem też trzeba odpuścić i poleniuchować. Przede wszystkim działam, zamiast tracić czas na zastanawianie się, co by było, gdyby…
Renata: Czy nie sądzisz, że życie kobiet w dzisiejszych czasach jest trudne? Bo przecież kiedyś opiekowały się domem i wychowywały dzieci, a dziś poza tym jeszcze prowadzą własne firmy i się rozwijają?
Dagna Banaś: Nie. Uważam, że siedzenie w domu i zajmowanie się dziećmi może być jeszcze trudniejsze niż prowadzenie firmy, czy habilitacja. A fakt, że kobiety łączą wszystkie te role i to z rewelacyjnym efektem utwierdza mnie w przekonaniu, że wszystko się da, jeśli się chce i robi coś w tym kierunku. Nie lubię narzekania, że mamy trudne życie. Dzisiejszy rozwój technologiczny i warunki, w których żyjemy, naprawdę daje nam luksus, którego kilkadziesiąt lat temu nie było. Powinnyśmy korzystać z możliwości, jakie się przed nami otworzyły, a nie narzekać, że jest nam trudno.
Renata: Czy jest jakiś sposób, by zdrowo żyć w tym zabieganym świecie?
Dagna Banaś: Oczywiście. To wszystko jest kwestią priorytetów. Jeśli dla Ciebie jest ważna rodzina, pamiętasz o tym, że chora i wykończona jesteś dla rodziny średnim wsparciem, więc o siebie dbasz. Zdrowo się odżywiasz, ćwiczysz, odpoczywasz, uczysz się asertywności, żeby świat nie wchodził Ci na głowę, znajdujesz czas dla siebie. Jeśli wybierasz wersję „narzekam, że świat pędzi za szybko i nic się nie da zrobić”, żyjesz szybko, niezdrowo i czekasz, co przyniesie los. Wiem, to brutalne, ale często dopiero brutalne słowa otwierają nam oczy na pewne sprawy. Często trzeba tragedii, żebyśmy sobie uświadomiły, że mamy tylko jedno życie i że nikt inny go za nas nie przeżyje, ani też nikt inny nie weźmie na siebie odpowiedzialności za nasze błędy.
Renata: Jak być szczęśliwą w biznesie?
Dagna Banaś: Robić to, co się kocha. W taki sposób, żeby dawać coś od siebie innym i na tym zarabiać. To jest takie proste. Proste, ale niekoniecznie łatwe.
Renata: Czym się zajmujesz w życiu?
Dagna Banaś: Przede wszystkim jestem mamą. Ale nie lubię być, tylko mamą. Więc w wolnych chwilach zajmuję się jeszcze milionem spraw. Jestem lekarzem, ale w lutym 2018 porzuciłam kontrakt medyczny, żeby zająć się wyłącznie blogowaniem. Blogowaniem, tworzeniem podcastu, tworzeniem kolejnych produktów online, być może niedługo wydam pierwszą książkę. Bloguję o biznesie, marketingu, neuromarketingu i psychologii, zwłaszcza psychologii konsumenckiej, bo to dla mnie fascynujące tematy. Poza tym nałogowo tańczę tango argentyńskie. W wolnych chwilach. Jestem też certyfikowaną instruktorką jogi twarzy. Ale na razie jeszcze bardzo świeżo certyfikowaną, więc psssst…tajemnica.
Renata: O czym można przeczytać na Twoim blogu Szczęśliwa w biznesie?
Dagna Banaś: O biznesie. O marketingu, o tym, jak prowadzić firmę będąc kobietą i nie zwariować. Trochę o social mediach i o tym, jak zdobywać klientów w różnych branżach. Ale niedługo będzie też trochę o szczęściu poza biznesem.
Renata: Jak nie zwariować będąc mamą, panią domu i właścicielką biznesu? Przecież nadmiar obowiązków, a do tego chęć rozwijania siebie może przytłaczać?
Dagna Banaś: Może, czasem trzeba odpoczywać, robić przerwy, tańczyć tango… Dla mnie tango właśnie jest takim miejscem, gdzie ładuję życiowe baterie.
Renata: Wiele osób obawia się założenia własnej firmy. Jak prowadzić własny biznes z przyjemnością?
Dagna Banaś: Własny biznes nie jest dla każdego. Jeśli nie lubisz pracy 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu bez gwarancji zysku, może się okazać, że wcale nie będzie Cię cieszyć prowadzenie firmy. Własny biznes to sporo pracy, sporo nauki i konieczność ciągłego rozwoju. Przynajmniej moim zdaniem, Ale jeśli uwielbiasz to robić, jeśli jesteś w stanie ciągle się rozwijać i pokonywać nowe wyzwania, a do tego znajdziesz swoją niszę, coś, co naprawdę kochasz robić, biznes może być dla Ciebie frajdą. Oczywiście pod warunkiem, że nauczysz się odpowiednio planować, zarządzać, sprzedawać i odpoczywać.
Renata: Czy masz jakiś sposób na zachowanie życiowego balansu?
Dagna Banaś: Nie wierzę w balans. Owszem, trzeba dbać o to, żeby nie spędzać całego życia w pracy, ale tak naprawdę nie da się podzielić tego na pół, zwłaszcza będąc przedsiębiorcą. Ja, kiedy działam, działam na 300%, więc kiedy jestem zaangażowana w jakiś projekt, jestem w nim cały czas. Zdarza mi się obudzić w nocy z nowym pomysłem. W moim przypadku tango jest tą ucieczką od całego świata. W tangu nie da się oszukiwać, być obecnym tylko na 98% – od razu wszystko się sypie. Więc wtedy zapominam o pracy, odcinam się od internetu i regeneruję.
Renata: Gdzie narodziła się Twoja miłość do tanga argentyńskiego i co zyskujesz dzięki tej pasji?
Dagna Banaś: Zawsze chciałam tańczyć, a tango pojawiło się na mojej drodze przez przypadek. I kiedy już je znalazłam, nie mogę przestać. Co zyskuję? Nową siebie. Tango buduje, zwłaszcza w kobiecie, zupełnie nowe cechy. Ja stałam się pewna siebie, odważna i otwarta na świat. Nie będę mówić o takich przyziemnych aspektach jak lepsza postawa, czy kondycja fizyczna. Zyskałam też mnóstwo cudownych przyjaciół na całym świecie, dzięki tangu nauczyłam się hiszpańskiego i pozbyłam strachu przed lataniem. No i odważyłam się założyć bloga i robić to, co robię dzisiaj w dużej mierze dzięki tangu właśnie.